środa, 18 marca 2015

Liebster Blog Award

 Po raz kolejny dostałam nominację i szczerze mam ochotę pogryźć naszą drogą Dorcas, która mnie nominowała. Postaram się jednak coś wymyślić ;)

Oto pytania od niej:
1. Skąd pomysł na bloga?
 Ogólnie lubię pisać i od dawna o tym myślałam.
2. Dlaczego akurat taka tematyka?
 Uwielbiam kryminał z domieszką romansu, dramatu i horroru.
3. Ulubiony(a) bohater(ka) filmowy(a)/książkowy(a)?
  Mam kilku, min. Katniss Everdeen, Julię Ferrars, Freddy'ego Kruegera i Draco Malfoya :)
4. Ulubiona książka/cykl/saga?
 Dotyk Julii, Igrzyska śmierci
5. Czego boisz się najbardziej?
 Śmierci
6. Ulubiony zespół/wykonawca?
 The Beatles, Led Zeppelin, Alice in chains, Metallica
7. Ulubiona postać z horroru (wampir, wilkołak itp.)
 Freddy Krueger, Jason Voorhees
8. Kolor, który najlepiej cię opisuje?
 Niebieski
9. Zwierzę, które najlepiej cię opisuje?
 Głupie pytanie, nie wiem, chyba żadne.
10. Czego nienawidzisz najbardziej?
 Geografii i WF-u
11. Wymarzone miejsce na wakacje?
 Góry

Ja niestety nie nominuję nikogo. Nie mam za wiele czasu i nie chce mi się wymyślać pytań.
Miłego dnia ;)                                                                                     ~ Rózia
                                                                                                                             

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 4. Gorzka prawda



 - Tabletki nasenne?
 - Kristen, przykro mi…
 - Przykro ci? Przykro ci, że ty i twoi koledzy od tenisa usmażyliście faceta, a teraz on chce dorwać mnie? Jeśli nie zauważyłaś to jest jego bankiet. A ja jestem ostatnim daniem.

                                                                                Koszmar z ulicy wiązów: Władca snów

  
                                                             ***********

 Czuję w płucach powietrze. Czuję, że to jeszcze nie koniec. O nie świecie, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Próbuję wyczuć pod palcami cienki materiał nadmuchiwanego materaca. Jest. Matt nie skazał mnie na śmierć.
  - Anna… - Słyszę jego głos. – Nic ci nie jest?
  - Nie. – Odpowiadam i wspieram się na jego ręce. – Jest okey.
  - Mówiłem, że coś może ci się stać.
  - Tak. – Dla świętego spokoju przyznaję mu rację. – Mówiłeś. Wiesz, co? Chciałabym już iść do domu.
  - Odprowadzić cię? – Pyta troskliwie.
  - Nie trzeba. – Podnoszę się z materaca, na który upadłam. – Dzięki Matt.
  - Nie ma za co. – Całuje mnie w policzek, a ja marzę już tylko o śnie.
 Puszczam się pędem przed siebie. Ignoruję krzyki pracowników parku, którzy pytają czy nic mi nie jest. To wszystko nie może być przypadek. Najpierw zabójstwo na imprezie, teraz to. Ktoś musiał specjalnie naciąć uprząż. Teraz wiem jedno. Mama musi wiedzieć coś na ten temat. Od dawna coś ją dręczy, nie pozwala spać w nocy. Zawsze gdy pytałam zbywała mnie. Może z ostatnimi wydarzeniami ma związek jakieś wydarzenie z przeszłości? Z przeszłości moich rodziców, którą tak bardzo starali się wyrzucić z pamięci.

                                                           ***************

 Nerwowo próbuję otworzyć drzwi kluczem, ale te okazują się otwarte. Wpadam do środka jak oparzona. Moim jedynym celem, w tym momencie jest rozmowa z rodzicielką. Ona musi coś wiedzieć. Po prostu musi.
   - Mamo! – Krzyczę, bo nie mogę jej nigdzie znaleźć.
   - Jestem w łazience!
Pędem wkraczam na piętro i kieruję się wprost do łazienki. Mama, owinięta w zielony szlafrok stoi przed lustrem i myje zęby.
  - Jak było na przesłuchaniu, skarbie?- Pyta, jednocześnie wypluwając pastę do umywalki.
  - Prawie się zabiłam! – Wypalam, a mama gwałtownie odwraca się w moją stronę.
  - Na komisariacie?! – Pyta i zaczyna się krztusić.
Wywracam oczami. Czas przejść do rzeczy.
  - W parku linowym, zdaje się, że to nie był przypadek. – Mówię podejrzliwie. – Lepiej powiedz jeśli coś wiesz.
Teraz już po prostu musi wyznać mi prawdę.
  - O czym ty mówisz, Anna? – Wydaje się zmieszana.
  - To morderstwo, wypadek w parku… - Zaczynam. – Czy ma to jakikolwiek związek ze sprawą z waszej młodości?
Chyba nie wytrzymam jeśli znów mnie okłamie.
  - Ależ skąd. – Jąka się, nerwowo skubiąc zębami brzeg rękawa.
  - Powiedz mi! – Krzyczę. – Nie zniosę już więcej kłamstw!
 Mama, ze zrezygnowaniem siada na brzegu wanny.
  - To zdarzyło się gdy miałam siedemnaście lat. Po śmierci rodziców przeprowadziłam się do Londynu, gdzie poznałam tatę. Podczas pewnej przejażdżki udało nam się zdemaskować mafię narkotykową. Oni… - Głos jej się łamie. – Porwali mnie i moją przyjaciółkę. Zginęła wraz z przyjacielem taty. Nam udało się uciec, ale wiedzieliśmy, że to jeszcze nie koniec. Dostawaliśmy listy z pogróżkami. W końcu, w końcu… Oni cię porwali Annabelle. Byliśmy załamani. Zażądali wysokiego okupu, ale my nie przystaliśmy na propozycję i zawiadomiliśmy policję. Udało nam się ciebie odzyskać, ale to nie był jeszcze koniec. Znów zaczęliśmy dostawać listy, mówiące, że jeszcze tego pożałujemy. Nawet nie wyobrażasz sobie jak duże mogą być sekty… Być może to co dzieje się ostatnio to ich sprawka. Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia Annabelle. Nie mówiliśmy ci, bo to było dla nas naprawdę trudne…
  Staję jak wryta. Sekta? Porwanie? Co to ma wszystko znaczyć?
   - Dlaczego tyle czasu mnie okłamywaliście?! – Pytam ze łzami w oczach. – Nie rozumiecie? Oni chcą dopaść mnie, przez to co zrobiliście wy! Myśleliście, że będziecie w stanie mnie ochronić kłamiąc mi prosto w twarz!? Jeśli ja teraz zginę to będzie tylko i wyłącznie wasza wina!
  W tym momencie brak mi słów. Po prostu wychodzę.

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 3. Park linowy



  Śmierć otacza nas zewsząd. Jest naszą towarzyszką od początku aż do końca. Śmieje się i płacze razem z nami, cały czas czekając. Czekając na koniec. Nie jest natrętna, nie popędza nas. Ona sama najlepiej wie ile czasu nam jeszcze zostało. Można powiedzieć, że jest naszą najlepszą przyjaciółką.

                                                      **********

  - Mówiłam już, że nie mam pojęcia kto mógł to zrobić. – Powtarzam po raz setny, a komisarz bacznie mi się przygląda. – To Carolyn go znalazła. Leżał tam już gdy zaczęłyśmy go szukać.
  - Jest pani tego absolutnie pewna? – Robi podejrzliwą minę.
  - Czy pan coś sugeruje? – Wstaję z krzesła. – Może, że to ja albo Cara go zabiłyśmy? Tak?
  - Panno Higgins, proszę się uspokoić.
  - Mam tego dość. – Warczę, zabieram torebkę i idę w stronę wyjścia.
  Przemierzam ulice, nie mając świadomości dokąd tak właściwie idę. To wszystko nie ma sensu. To morderstwo, cała ta sprawa. Sądziłam, że moje życie będzie normalne chociaż w minimum, a tu co?
  - Anna! – Słyszę za plecami i odwracam się.
Na mojej twarzy natychmiast pojawia się uśmiech.
 - Cześć Matty. – Witam się z przyjacielem.
 - Słyszałem o tej masakrze w domu Cary. – Mówi niepewnie.- Podobno Billy nie żyje.
 - Niestety to prawda. – Wzdycham.
Pochwali Matt bez słowa bierze mnie pod rękę. On zawsze umie mi poprawić humor.
 - Zabieram cię… - Zaczyna – …Do parku.
 - Do parku? – Prycham. Ale on ma głupie pomysły.
 - Oczywiście mam na myśli park linowy. – Uśmiecha się szyderczo.
Teraz po prostu nie wytrzymuję i wybucham śmiechem. Pod jego wypowiedziami zawsze kryje się drugie dno.
 - Jasne Matt. – Uśmiecham się. – Przecież wiedziałam.

                                                                    ********

  Pewnym krokiem stąpam po ruchomych deskach, umocowanych jedynie na sznurach. Matt idzie tuż za mną, wciąż powtarzając żebym się nie Zabiła.
  - Mam uprząż. – Zapewniam. – Nic mi nie będzie.
  - Wiesz, co?
  - Co?
  - W ciągu roku zdarzają się co najmniej cztery przypadki zerwania uprzęży. – Mówi.
  - Matt… - Wzdycham. – Jestem pewna, że absolutnie nic mi się nie stanie.
Te zdolności odziedziczyłam po mamie. W wieku osiemnastu lat została miłośniczką parków linowych, jazdy na motorze, skoków spadochronowych i tych na bungee (czyt. bandżi).
 - Ja jednak bym uważał na twoim miejscu. – Ostrzega. – Masz talent do przyciągania kłopotów.
 - Ja ci dam… - Zaczynam, ale w tym momencie dzieje się coś strasznego. Stopa ześlizguje mi się z deski. Zamykam oczy i słyszę tylko dźwięk pękającej uprzęży. To koniec. Spadnę i się zabiję.
 - Ann, uważaj!- Krzyczy Matt i w ostatniej chwili chwyta mnie za rękę.
 Zaczynam ciężko oddychać.
Wszystko wiruje mi przed oczami.
Mogłam zginąć.
 - Człowieku! – Mat woła mężczyznę stojącego za nim. – Wezwij pomoc!
Ostatkami sił udaje mi się nie puścić ręki Matta.
 - Skup się Annabelle. – Mówi ze stoickim spokojem. – Zaraz po prostu mnie puścisz.
O czym on mówi? Chce mnie zabić? Mocniej zaciskam powieki.
 - Nie… - Jęczę.
 - Anna, posłuchaj. Puść mnie. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. – Mówi krzepiąco. – Nic ci się nie stanie.
Mam ochotę mu zaufać, ale za bardzo się boję. Jesteśmy jakieś dwadzieścia metrów nad ziemią i wolę się o nią nie roztrzaskać.
 - Zaufaj mi i po prostu się puść.
Głęboko wciągam powietrze. Otwieram oczy i spoglądam na przerażoną twarz Matta, lecz zaraz znów je zamykam.
Puszczam się.
 **********************
Oto kolejny rozdział. Trochę dramatyczny, ale mam nadzieję, że się podobał. Wszystko wyjaśni się w kolejnym. ;*

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 2. Dochodzenie



  - Jeszcze herbaty? – Pyta mnie jakaś kobieta z posterunku policji.
Przecząco kiwam głową i mocniej zaciskam w dłoni kubek, do połowy wypełniony zimnym już napojem. Wciąż nie zdjęłam rękawicy, więc szpony nieustannie ocierają się o porcelanowe naczynie, wydając nieprzyjemny dźwięk.
  Kayako siedzi obok mnie i płacze już od godziny. Biały makijaż zmazał jej się prawie do końca, a czarna peruka osunęła się na bok. Teraz ją poznaję. To Lynn z naszej szkoły. Razem z Billym, czyli Krzykiem chodzili do starszej klasy.
  Po mojej lewej, w skulonej, wręcz embrionalnej pozycji kiwa się Carolyn. Chyba tylko mnie udaje się zachować resztki zdrowego rozsądku.
  - Carolyn. – Mówię miękko. Muszę ją uspokoić. – To wcale nie znaczy, że w twoim domu był morderca. – Sama nie wierzę w to co mówię.- Może on… po prostu się upił, uderzył w głowę.
  - Przyznaj, że sama w to nie wierzysz. – Jąka się.
Czy ona naprawdę czyta mi w myślach?! Ma rację. Nie wierzę. Ktoś Billy’ego zamordował.
  - Dlaczego nie pozwoliłaś mi go dotknąć? Może jeszcze żył.
  - Nie żył. Dobrze o tym wiesz. – Mówię stanowczo. – A gdybyś go dotknęła, znaleźliby na nim TWOJE odciski palców i to TY byłabyś główną podejrzaną.
  - Jasne. – Sili się na blady uśmiech. – Dzięki Sherlocku Holmesie.
  - Nie ma za co.
  - Ann! – Słyszę rozpaczliwy krzyk mamy.
Podbiegam do niej i obejmuję ją.
  - Mamo… - Wzdycham.
  - Co się stało? – Pyta zdenerwowana i spazmatycznie zgarnia włosy z mojej twarzy. – Zadzwonili do mnie z policji. Bałam się, że coś się stało.
  - Mamo… W domu Carolyn został zamordowany chłopak.
  - Mój Boże… Kto to? – Pyta ze zgrozą.
  - Billy Serkiss. – Odpowiadam beznamiętnie. – To Carola go znalazła.
  - Wracajmy do domu. – Sugeruje mama, a ja odwracam się i zauważam, że właśnie przyszli rodzice Jasona.
  - Tak. Chodźmy.

                                                                ***********

  Siedzę na naszej puchowej kanapie i jem pieczonego kurczaka oglądając obiecanego ,,Ghost Ridera”. Właśnie dochodzi moment, w którym Johnny Blaze podpisuje cyrograf krwią.
  Po chwili mama siada obok mnie z podobną porcją kurczaka.
  - Znów dzwonili z polcji. Masz stawić się jutro o dziesiątej na posterunku, w celu złożenia zeznań. – Mówi.
  - Dobrze. – Wzdycham.
  Już chyba nigdy się od tego nie uwolnię.

************************
 I oto kolejny. ;) Komentujcie, to bardzo motywuje.

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 1. Krwawy sylwester.



   To sen. Tylko sen. A raczej koszmar. Kolejny w tym miesiącu. Mam wrażenie jakby one coś oznaczały, tylko nie wiem co. Ciekawe co mnie obudziło.
  - Kochanie! – To mama. – Miałam obudzić cię przed północą. Impreza u Carolyn!
Wzdycham ciężko. Mamo, po co? Nie mam najmniejszej ochoty tam iść. Carolyn- ekscentryczna osóbka z temperamentem, moja najlepsza przyjaciółka wymyśliła sobie, że urządzi imprezę z okazji nowego roku. Biletem wstępu jest strój postaci z horroru. Myślałam, że ją uduszę gdy mi o tym powiedziała. Nie wiem za kogo mam się przebrać. Nawet nie postarałam się, by coś przygotować. Głupi pomysł. Ale obiecałam jej, że będę. Nie mogę jej zawieść.
   Podnoszę się z łóżka i spoglądam na zegarek. Siedem po dziesiątej. Mam jeszcze trochę czasu na znalezienie czegoś w szafie. Podchodzę do niej i zaczynam przekopywać się przez stertę ubrań, nagromadzonych w niej przez ostatnie sześć lat. Na widok swetra w czerwono-zielone pasy uśmiecham się złowieszczo, a w mojej głowie rodzi się plan. Ach, dzięki ci babciu za ten sweter.
  Pospiesznie wyciągam z kieszeni telefon i wybieram numer do Matta – kolegi z klasy.
   -Halo?- Odbiera.
   - Hej Matty. Masz może jeszcze tę starą rękawicę? – Pytam. – Wiesz którą.


                                                                                         *

 - Dzięki kochany. – Mówię z uśmiechem i przytulam się do Matta. – Ratujesz mi życie.
 - Możesz ją zatrzymać. – Wzdycha. –Stara cały czas się spina, że trzymam coś takiego w domu. Myśli, że dawno już się jej pozbyłem.
 - Dzięki. To ja muszę iść się ubierać. – Mówię. – Pa.
 - Pa.
    Wracam do środka i naciągam starą rękawicę z blaszanym stelażem i aluminiowymi szponami, którą Matt wykonał własnoręcznie w pierwszej klasie. Do tego sweterek i czarny kapelusz taty z dużym rondem. Mój tata Anglik i tzwn. ,,Matka Polka”. Dobrali się nie od parady. Są szaleni i zabiegani, ale mimo to bardzo ich kocham.
  - Czyżby to sen? – Słyszę za plecami mamę. – Nie przypominam sobie, bym spaliła cię w starej kotłowni, panie Krueger.
  Parskam śmiechem. Ach ta mama.
  - Od dzisiaj morduję za niewinność. – Mówię z uśmiechem.
  -Mój Boże, Annabelle! – Piszczy. – Gdzie są twoje blizny?
Gwałtownie ciągnie mnie za rękę pod toaletkę i już po chwili moja skóra wygląda na silnie poparzoną.
  - Idź już Freddy. – Mówi czule i całuje mnie w głowę. – Tata będzie pojutrze. Wracaj szybko to pooglądamy razem ,,Ghost Rider”.
  -Obiecuję. – Mówię i zamykam za sobą drzwi.

                                                                                      *

  Wchodzę do mieszkania Carolyn, w którym panuje półmrok. Jedynym źródłem światła jest mieniący się na kolorowo reflektor. W rytm niezidentyfikowanego gatunku muzyki wirują i podrygują osoby takie jak np. Krwawa Mary. Kuba Rozpruwacz, czy Samara Morgan. Rozglądam się w poszukiwaniu przyjaciółki. Jest. Stoi przy barku, przebrana za Jasona Voorheesa. Hokejową maskę ma naciągniętą na głowę, w prawej ręce trzyma plastikową maczetę, a w lewej kawałek ciasta. Gdy mnie zauważa ożywia się.
  - O, witam, witam. Oto Freddy Krueger – mój najlepszy przyjaciel i partner w interesach. – Mówi pogrubionym głosem i naciąga maskę na twarz.
  - Freddy i Jason teoretycznie byli wrogami. – Poprawiam ją, ale ona nie słucha i ciągnie mnie na parkiet.
  - Chodź, poszukamy kogoś do tańca.

                                                                      *

 Przez chwilę tańczę z Hannibalem Lesterem, ale szybko spławiam go i wracam do barku. Nigdy nie lubiłam tańczyć.
  - Co ty już? – Pyta ,,Jason” i nalewa colę do szklanki.
  - Już.- Wzdycham.
  - Mam pomysł!- Piszczy i znów ciągnie mnie za ramię. Powoli drepczemy między tańczącymi w stronę schodów na strych. Nie chcę sprzeciwiać się Carolyn. To w końcu tak ważny dla niej dzień – pierwsza poważna impreza.. Po chwili przypominam sobie mój sen o… śmierci.
  - Śnią ci się czasem koszmary? –Pytam niby od niechcenia.
 - Tak, chyba tak, a co? – Pyta i ze zdziwieniem stwierdza, że drzwi na strych są uchylone. – Co ci się śniło?
  - Kostucha?
Po chwili Carolyn otwiera drzwi, a naszym oczom ukazuje się całująca się para. To chyba Krzyk i Kayako Saeki.
 - Wynocha! – Krzyczy ,,Jason” – Impreza jest na dole!
Para zrywa się z podłogi i pędem zbiega na dół.
 - Bezczelność. – Mamrocze Carolyn. – Dobrze, że rodziców nie ma, bo…
  - Po co właściwie tu przyszłyśmy? – Pytam z niesmakiem.
  - Po napoje. – Oświadcza z uśmiechem. –A! I mam tu paczkę dla twojej mamy, o którą prosiła.
  Podaje mi torbę, w której znajduję kilka bestsellerów Kinga takich jak ,,Carrie”, czy ,,Stukostrachy”.
  - Dzięki. – Uśmiecham się i pomagam Carolyn znieść skrzynkę z napojami.
  Wracamy na imprezę i tańczymy jeszcze przez chwilę. Ona- z Nosferatu, ja –z Frankenstainem. Jest świetnym tancerzem, a w dodatku bardzo przystojnym.
 - Jestem Phil. –Mówi nonszalancko.
  - Annabelle. – Przedstawiam się.
  -Ślicznie ci w tym stroju.
  - Naprawdę? – Mruczę.
Po chwili zaczynamy tańczyć przytuleni do siebie w rytm wolnej piosenki.
  -Oczywiście…
  - Pomocy! Pomocy! –Słyszę kobiecy krzyk i momentalnie odskakuję od Phila. Rozpoznaję ją. To Kayako.
  -On zniknął. Zniknął. –Jęczy. – Miał strój Krzyka.
  - Cholera. – Klnie ,,Jason”. – Poszukajmy go. Freddy!
  Robię kwaśną minę i przepraszająco patrzę na Phila. Niepewnie idę za Carolyn.
   - Partner w interesach, pamiętasz? –Pyta z naciskiem.
  - Pamiętam.
Wchodzimy po schodach na piętro i rozdzielamy się. Ja zaczynam penetrować sypialnię jej rodziców i łazienkę. Nigdzie nie ma nawet śladu Krzyka. Może wyszedł? Po chwili gaśnie światło w całym domu. Pięknie! Musiało jeszcze wywalić te cholerne korki.
  - Carolyn! – Wołam ją. – Idziemy! Nikogo nie ma!
  - Aaaaa! – Słyszę przeraźliwy krzyk przyjaciółki i momentalnie podrywam się z podłogi  i niechcący zacinam się własnymi nożami.
 - Sass… - Syczę i zaciskam zęby.
Biegnę w stronę, z której dobiega wrzask.
  Carolyn siedzi, a raczej klęczy na podłodze. Zamieram w bezruchu. Klęczy nad ludzkimi zwłokami. To on. Krzyk. Leży z głową w kałuży krwi, na puchowym, białym dywanie w pokoju Carolyn. Ona płacze. Łka nad jego martwym ciałem. Nie znałyśmy go, ale on został zamordowany w jej domu. Bezradnie wyciągam rękę tak jakbym mogła mu jeszcze jakoś pomóc. Robi mi się słabo. ,,Krzyk” ma rozwaloną czaszkę i krwawi obficie. Może jeszcze żyje? A może już nie. Jedno jest pewne. Nie ma szans.
   - Carolyn, błagam cię. Cokolwiek by się nie działo; nie dotykaj go.

*********************
Oto kolejny rozdział. Jest dość. długi, ale przykro mi. Naszła mnie niepohamowana wena. Mam nadzieję, że się podobał. ;)
 A o to sweter, który sama zaczęłam szyć. Niezły nie?

Wyświetlanie 20150111_180949.jpgWyświetlanie 20150110_122907.jpg

środa, 7 stycznia 2015

Liebster Blog Awards



Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonywaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Za nominację dziękuję Dorcas Meadowes-Black z bloga
nowezyciealicecullen.blogspot.com
 
Pytania od niej:
1.Skąd wziął się pomysł na bloga?
Siadłam przed komputerem i pomyślałam, że warto coś napisać.
2. Czy kiedyś chciałabyś wydać własną książkę?
Jasne. :)
3. Od jak dawna piszesz?
Bloga od niedawna, a książki od ósmego roku życia.
4. Jakiej muzyki słuchasz?
 rock, metal, rock and roll, grunge
5. Czego boisz się najbardziej?
Opętania.
6. Jakie filmy\książki lubisz najbardziej? (rodzaj).
Horror.
7. Twoja ulubiona postać literacka\fikcyjna?
Freddy Krueger ;)
8. Najładniejsze angielskie imię męskie?
John, Julian, Paul, Jerry
9. Kolor jaki opisuje Ciebie?
Błękit.
10. Zwierze, które opisuje Ciebie?
Wilk
11. Jakie jest Twoje hobby? 
 Pływanie, pisanie.

Moje nominacje:


konars.blogspot.com
poskladane-litery.blogspot.com
sheera-laufeyson.blogspot.com
clovenaarenie.blogspot.com
special-love-peace.blogspot.com
zmierzh.blogspot.com

Moje pytania:


  1. Od kiedy piszesz bloga?
  2. Czy wcześniej pisałaś już jakąś książkę?
  3. Jaki jest twój ulubiony film?
  4. Jakiej muzyki słuchasz?
  5. Czy wiążesz przyszłość z pisarstwem?
  6. Jakie połączenie kolorów jest według ciebie najtrafniejsze?
  7. Preferujesz pisanie w 1 czy 3-os?
  8. Czy chętnie  czytasz wszystkie rodzaje książek?
  9. Jaki jest twój życiowy cel?
  10. Można porównać cię do osoby pozytywnej, czy raczej do czarnego charakteru?
  11. Kim chcesz zostać w przyszłości?




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Prolog (seria II)



  Skłaniam głowę na śniegowej pierzynie, później zatapiam w niej ręce i nogi. Biały puch delikatnie obsypuje moje powieki i wargi. Mimo wszystko nie czuję chłodu. Jest mi tak dobrze. Nie chcę się ruszyć.
   Mimo to czuję, że słabnę. Rozchylam delikatnie powieki i dostrzegam przed sobą postać spowitą w czerń. Emanuje od niej zło i chłód. Przy niej śnieg wydaje się być wrzący. Próbuję się ruszyć, uciec gdzieś daleko, ale nie mogę. Opuściły mnie wszystkie siły.
   Postać nachyla się tuż nad moim uchem. Wręcz czuję na sobie woń śmierci.
   - To już koniec.- szepcze. Jej oddech, tak lodowaty i  obcy paraliżuje mnie.
   - Nie.- udaje mi się wykrztusić. Zaczynam powoli nieruchomieć.- Proszę.
   - Wybacz. Bez powietrza długo nie wytrzymasz.- syczy i powoli zdejmuje kaptur…
*********************
   To na razie króciutki prolog. Nn możecie spodziewać się niedługo. :)